Wybierz, zaplanuj i zorganizuj wycieczkę!
Proponuję po raz kolejny powtórzyć tryb rozkazujący! Jeżeli jeszcze nie pamiętacie wszystkich jego form, możecie je powtórzyć tutaj.
A teraz, bez zbędnych wstępów, przystąpmy do dzieła!
A teraz, bez zbędnych wstępów, przystąpmy do dzieła!
W tym zestawie zadań znajdziecie aż 16 ćwiczeń do wykonania!
Boże Narodzenie już za pasem, wszyscy powoli zaczynamy szukać prezentów dla swoich bliskich. Postanowiłam więc napisać ćwiczenie o tym, jak znaleźć ten idealny prezent dla kogoś!
Oto szczegółowy zbiór zasad, przykładów i ważniejszych wyjątków dotyczących trybu rozkazującego. W ich analizie pomógł mi Mateusz Demianiuk, założyciel bezpłatnego serwisu lekcja.online. Znajdziecie tam wiele materiałów gramatycznych i leksykalnych, przygotowanych przeze mnie i Mateusza.
Na początku chcę zwrócić waszą uwagę na fakt, że w trybie rozkazującym nie ma formy dla pierwszej osoby liczby pojedynczej. Oprócz tego, dla trzeciej osoby liczby pojedynczej i mnogiej my po prostu dodajemy słowo „niech” do form czasu teraźniejszego:
on pracuje – niech on pracuje!
on robi – niech on robi!
oni pracują – niech oni pracują!
oni robią – niech oni robią!
W gruncie rzeczy, jedyna forma, którą musicie zapamiętać – to forma drugiej osoby liczby pojedynczej. Potem do niej dodaje się końcówkę -my dla pierwszej osoby liczby mnogiej i -cie dla drugiej osoby liczby mnogiej.
A teraz spójrzmy, jak powstają formy drugiej osoby liczby pojedynczej.
1. Jednosylabowe czasowniki zmieniają końcówkę -ć na -j:
pić – pij
myć – myj
dać – daj
wyć – wyj
bić – bij
żyć – żyj
bić – bij
kryć – kryj
mieć – miej
kryć – kryj
Wyjątkami są najczęściej jednosylabowe czasowniki z końcówką -ać lub -ąć:
być – bądź
spać – śpij
stać – stój
wstać – wstań
bać się – bój się
lać – lej
brać – bierz
ciąć – tnij
kląć – klnij
wziąć – weź
piąć – pnij
Zwróćcie uwagę, że najważniejsza jest podstawowa, najkrótsza forma czasownika i jej forma trybu rozkazującego. Jeśli można do niej dodać przyrostek i w ten sposób stworzyć czasownik dwusylabowy, wówczas forma trybu rozkazującego będzie się składać z formy podstawowego czasownika, z dodaną przystawką. Inaczej mówiąc, taki czasownik będzie się zachowywać, jak jednosylabowy z przedrostkiem, a nie jak typowy dwusylabowy. Na przykład:
bić – bij zabić – zabij odbić – odbij dać – daj oddać – oddaj wydać – wydaj myć – myj umyć – umyj odmyć – odmyj brać – bierz zabrać – zabierz wybrać – wybierz
2. Dłuższe czasowniki zakończone na -ać zmieniają końcówkę na -aj:
dawać – dawaj; wydawać – wydawaj; oddawać – oddaj
trzymać – trzymaj; wytrzymać – wytrzymaj; zatrzymać – zatrzymaj
słuchać – słuchaj; wysłuchać – wysłuchaj; dosłuchać – dosłuchaj
wstawać – wstawaj
ufać – ufaj
uważać – uważaj
oglądać – oglądaj
ubierać się – ubieraj się
wyjątki:
jechać – jedź; odjechać – odjedź; wyjechać – wyjedź
pisać – pisz; napisać – napisz; przepisać – przepisz
stać – stój
wkładać – włóż
płakać – płacz
pisać – pisz
klaskać – klaszcz
skakać – skacz
lizać – liż
wiązać – wiąż
zebrać – zbierz
ubrać się – ubierz się
4. Większość czasowników dwusylabowych zakończonych na -ić odrzuca końcówkę i czasami podlega nieznacznym alternacjom korzeniowym:
robić – rób; zrobić – zrób; przerobić – przerób
kroić – krój; pokroić – pokrój; przekroić – przekrój
mówić – mów; umówić – umów; zamówić – zamów
chodzić – chodź; wychodzić – wychodź; przechodzić – przechodź
kupić – kup; odkupić – odkup; wykupić – wykup
dzwonić – dzwoń; zadzwonić – zadzwoń; oddzwonić – oddzwoń
gonić – goń; dogonić – dogoń; wygonić – wygoń
nosić – noś; donosić – donoś; odnosić – odnoś
ranić – rań; zranić – zrań
budzić – budź
rozgościć się – rozgość się
pędzić – pędź
brudzić – brudź
5. czasowniki dwusylabowe i dłuższe zakończone na -eć tracą końcówkę:
wiedzieć – wiedz, powiedzieć – powiedz
siedzieć – siedź
leżeć – leż
lecieć – leć
patrzeć – patrz
krzyczeć – krzycz
wyjątki:
obejrzeć – obejrzyj
przterzeć – przetrzyj
kaszleć – kaszlnij
6. Czasowniki dwusylabowe i dłuższe z końcówką -yć i z korzeniem kończącym się na twarde -cz, -sz, -rz, -ż, tracą końcówkę -yć:
liczyć – licz
uczyć – ucz
leczyć – lecz
ważyć – waż zważyć – zważ
uderzyć – uderz
ćwiczyć – ćwiczyć
zauważyć – zauważ
walczyć – walcz
wręczyć – wręcz
zaskoczyć – zaskocz
ruszyć – rusz
suszyć – susz
stworzyć – stwórz
ułożyć – ułóż
7. czasowniki dwusylabowe i dłuższe z końcówką -ąć zmieniają ją na -ij:
chudnąć – chudnij
ciągnąć – ciągnij
krzyknąć – krzyknij
chrząknąć – chrząknij
przecisnąć – przeciśnij
rosnąć – rośnij
pragnąć – pragnij
wyjątki:
płynąć – płyń
stanąć – stań
8. czasowniki zakończone na -ść i -źć nie mają wspólnego paradygmatu zmiany formy, dlatego najlepiej wypisać i zapamiętać najważniejsze z nich:
iść – idź
wejść – wejdź
kłaść – kładź
jeść – jedz
nieść – nieś
wsiąść – wsiądź
usiąść – usiądź
gryźć – gryź
pleść – pleć
gnieść – gnieć
kraść – kradnij
znaleźć – znajdź
Proponuję teraz utrwalić wszystkie poznane zasady! Postanowiłam się z wami podzielić dwoma przepisami kulinarnymi na najbardziej tradycyjne dania mojego rodzinnego regionu, Śląska. Zastanówcie się, analizujcie zasady, uzupełniajcie luki, a po skończeniu ćwiczenia gotujcie i jedzcie! Smacznego! 🙂
Tym razem znowu podałam tylko bezokoliczniki potrzebnych czasowników, ale nie osoby, w których te czasowniki trzeba odmienić. Bądźcie uważni i analizujcie kontekst – on wam zawsze podpowie, czy musicie użyć formy żeńskoosobowej czy męskoosobowej. Jednego możecie być pewni: wszystkie czasowniki muszą być w czasie przeszłym!
Chcecie więcej ćwiczeń na czas przeszły?
https://pnbeta.polishnative.pl/chcielismy-czy-chcialysmy-czas-przeszly/
https://pnbeta.polishnative.pl/bylismy-czy-bylysmy-czas-przeszly/
Przed każdym ćwiczeniem podałam czasowniki, które musicie wpisać w odpowiedniej formie w puste pola. Analizujcie dokładnie kontekst, żeby poprawnie wybrać czas, osobę, liczbę i – oczywiście – askept!
Dlatego dziś przygotowałam dla was kolejne ćwiczenie z nową grupą słów.
Każde słowo usłyszycie dwa razy. Po zapisaniu wszystkich odpowiedzi sprawdźcie ich poprawność. W razie konieczności możecie potem przesłuchać nagranie ponownie.
Chcecie więcej ćwiczeń z fonetyki?
https://pnbeta.polishnative.pl/nowe-cwiczenie-fonetyczne/
https://pnbeta.polishnative.pl/kontynuujemy-cwiczenia-fonetyczne/
https://pnbeta.polishnative.pl/pierwsze-dyktando-fonetyczne/
Magda zrobiła porządki w swojej szafie. Pomóżmy jej opisać, co jak teraz wygląda i gdzie leżą jakie rzeczy! Pamiętajcie, że nie wszędzie jest konieczny miejscownik.
Więcej ćwiczeń na miejscownik i dopełniacz znajdziesz tutaj:
Kiedy w 1904 roku pewien amerykański urzędnik migracyjny nie dał rady zapisać długiego polskiego nazwiska z dziwnymi zbitkami spółgłoskowymi, zaproponował inny wariant. Nie miał pojęcia, że za jednym lekkim pociągnięciem pióra właśnie stworzył nazwę firmy, która wkrótce podbije cały świat. Mężczyźnie, który stał po drugiej strony okienka było z grubsza obojętnie, jak zostanie zapisane jego nazwisko, bo właśnie odetchnął głęboko po udanej ucieczce przed agentami cara rosyjskiego.
Maksymilian Faktorowicz urodził się w 1877 roku w Łodzi, w ubogiej rodzinie. Od dzieciństwa marzył o karierze aktorskiej. Aby zbliżyć się do spełnienia tego marzenia, już jako siedmiolatek sprzedawał cukierki i orzechy w łódzkim teatrze. Jednak przełomowym momentem w życiu Maksymiliana okazało się zatrudnienie w charakterze pomocnika aptekarza, który świadczył też usługi stomatologiczne. Właśnie tam poznał on pierwsze chemiczne mikstury lekarsko-kosmetyczne, które fascynowały go przez całe życie. Z apteki Faktorowicz przeniósł się do perukarza, gdzie nauczył się świetnie splatać peruki i układać fryzury, a także robić pierwszy makijaż. Przy pierwszej sposobności zatrudnił się w zespole słynnego wizażysty Antona z Berlina, dzięki któremu z kolei, już w wieku czternastu lat trafił do Moskwy. Doceniony za swoje ponadprzeciętne umiejętności szybko dostał posadę u kosmetologa w operze Teatru Wielkiego, gdzie robił makijaż i układał fryzury dla największych śpiewaków operowych tamtych czasów. Po sześciu latach Maksymilian postanowił otworzyć własny sklepik na przedmieściach Moskwy. Sprzedawał peruki i pierwsze kosmetyki własnej produkcji: kremy, róże i perfumy. Pocztą pantoflową błyskawicznie rozniosła się wieść o fantastycznym asortymencie z małego sklepiku i o sklepikarzu, który potrafił zrobić nawet najbardziej wymyślną perukę na zamówienie, a także sprawić, by policzki rumieniły się efektownie, lecz nie sztucznie. W efekcie sam wuj cara Mikołaja II, Aleksander Mikołajewicz zażądał usług Maksymiliana. Zażądał – bo była to propozycja nie do odrzucenia, wiążąca się z sowitym wynagrodzeniem, ale i całkowitym pozbawieniem wolności. Maksymilian nie miał prawa samodzielnie opuszczać dworu, a do pracy w jego sklepiku eskortowało go kilku strażników.
Chociaż dostawał jedną z najwyższych pensji w kraju i żył otoczony niesłychanym splendorem i bogactwem, brak wolności bardzo mu ciążył. Pewnego razu do jego sklepu weszła czarująca dziewczyna o imieniu Estera Róża, która od razu zakochała się w Maksymilianie, zresztą z wzajemnością. Tak rozpoczął się ich płomienny romans, na który mieli zaledwie godzinę tygodniowo – na tyle Maksymilianowi udawało się zniknąć niezauważenie na tyłach sklepiku tak, by obserwujący go z ulicy strażnicy cara nie uznali tego za podejrzane.
Zgodnie z regułami, służący carskiego dworu nie mieli prawa zawierania małżeństw bez pozwolenia. Jednak uczucie młodych było tak mocne i szalone, że wkrótce, dzięki Esterze, udało im się potajemnie pobrać. Małżeństwo nawet nie zostało skonsumowane tego dnia, bo Maksymilian musiał wracać na dwór. W ciągu kilku lat małżeństwa, z których faktyczny razem spędzony czas można było policzyć w dobach, Estera urodziła trójkę dzieci. Faktorowicz zdawał sobie sprawę, że ich tajemnica prędzej czy później wyjdzie na jaw, a myśl o tym, co wtedy spotka jego żonę, dzieci i jego samego spędzała mu sen z powiek. Jego brat i wuj już wyjechali do Ameryki, postanowił więc wreszcie wziąć los w swoje ręce i ruszyć ich śladem.
Pomógł mu pewien generał, jedyny zaprzyjaźniony człowiek we dworze, któremu Maksymilian wyjawił swoją tajemnicę. Rozpuścił on we dworze plotkę o tym, że wizażysta wygląda na chorego i wyraził obawę, czy aby ta choroba nie jest zakaźna. Nazajutrz Faktorowicza odwiedził carski lekarz. Można bez żadnej przesady powiedzieć, że pierwszą charakteryzację teatralną Faktorowicz zrobił samemu sobie. Nałożył na twarz i dłonie warstwę żółtego podkładu, upodabniając się bardzo wiarygodnie do osoby chorej na żółtaczkę. Lekarz podjął natychmiastową decyzję o wywiezieniu pacjenta do uzdrowiska w Karlowych Warach, bowiem nikt z otoczenia cara nie chciał ryzykować zarażenia się tak poważną chorobą. Do uzdrowiska Makymiliana odeskortowała straż, ale zaraz na dworcu wsiedli do powrotnego pociągu do Moskwy. Udało mu się odnaleźć w umówionym miejscu żonę z dziećmi i natychmiast ruszyli w drogę wiedząc, że po kilku godzinach w pałacu cara straż się dowie, że pacjent nie zameldował się w uzdrowisku i zaczną go szukać. Historia milczy na temat tego, do jakiego portu dotarła rodzina Faktorowiczów, ale faktem jest, że szli do niego pieszo kilka dni i nocy. Na szczęście Maksymilian miał środki na to, by opłacić pięć biletów pierwszej klasy. Po latach, opowiadając tę historię, zawsze dodawał: „Dzięki Bogu, nie istniały wtedy paszporty”.
Los Faktorowicza w Stanach nie było usłane różami, życie nie szczędziło mu kłopotów. Ale jedno trzeba przyznać: nigdy nie tracił on determinacji i nie wiedział, co znaczy „poddać się”. Pierwszy jego wspólnik w St. Louis oszukał Maksymiliana i ukradł cały jego kilkumiesięczny zarobek oraz większość oszczędności przywiezionych z Rosji. Mając na utrzymaniu już czwórkę dzieci, Maks nie tracił czasu na rozpacz. Był człowiekiem czynu. Z pomocą brata i wuja otworzył swój pierwszy salon fryzjerski przy Biddle Street 1513. Po nagłej śmierci żony Faktorowicz z trudem próbował pogodzić obowiązki ojcowskie z biznesem. Powtórne małżeństwo z Humą Sradkowską okazało się bardzo nieudane i przyczyniło się do wielu kłopotów zarówno finansowych, jak i emocjonalnych. Kolejnym ciężkim ciosem była wiadomość o tym, że przyrodni brat Maksa, Jacob, który nauczył się rzemiosła w salonie przy Biddle Street 1513, postanowił otworzyć własny konkurencyjny zakład fryzjerski kilka domów dalej. Ostatecznie Jacob od zawodu golibrody zachował sobie tylko przydomek, bo właśnie jako Jake Golibroda zasłynął w przestępczym świecie, robiąc interesy m.in. z legendarnym Al Capone. Napady na banki, oszustwa w kasynach, porachunki mafijne, porwania i ucieczki od wyroków – to był jego chleb powszedni. Udało mi się nawet doprowadzić do oszustwa giełdowego w Anglii i wyłudzenia prawie 8 milionów dolarów od członków rodziny królewskiej. Jak się okazało, peruki, szminki i puder wcale go nie interesowały, jednak wtedy Maks nie mógł tego wiedzieć. Co więcej, zniknięcie konkurencji w postaci Jacoba-fryzjera nie położyło ostatecznie kresu zmartwieniom Maksa. Do końca życia prześladowały go konotacje z mafią, o których prasa bulwarowa nader chętnie wspominała. Nawiasem mówiąc, nawet długie lata po śmierci Maksa jego spadkobiercy oponowali przeciwko publikacji jakichkolwiek memuarów czy wspomnień, bo bali się, że każdy pazerny na pieniądze pisarz zechce obrócić tę historię wyłącznie w sensację.
Na te wszystkie kłopoty nakładał się fakt, że Faktorowicz stale zmagał się z problemami językowymi, bowiem tak naprawdę nigdy nie nauczył się poprawnie mówić i pisać po angielsku. W kolejnych latach bardzo polegał na dzieciach, sam natomiast czuł się swobodnie tylko rozmawiając w języku polskim.
Amerykańska bajka zaczynała się wydawać koszmarem. Tymczasem coraz więcej ludzi zaczęło mówić o „ruchomych obrazach”. Po pierwszej wizycie w kinie Maks wiedział, co robić: ruszył do Los Angeles, na podbój tego, co dziś nazywamy Hollywoodem. Wkrótce po przyjeździe otworzył sklepik fryzjerski z kilkoma liniami makijażu scenicznego, a już niespełna trzy miesiące później powstało przedsiębiorstwo Max Factor and Company. Maks okazał się idealną osobą w idealnym miejscu i czasie. Mało kto dziś wie, że pierwszy makijaż sceniczny nakładano warstwą o grubości trzech milimetrów, a następnie obficie pudrowano. Ruchy mimiczne były prawie niemożliwe, albo wywoływały pęknięcia na sztucznej masce. Faktorowicz zobaczył w tym szansę dla siebie i swojej działalności. Wiele dni i nocy eksperymentował w laboratorium na zapleczu sklepu, aż w końcu stworzył pierwszy prawdziwy podkład sceniczny.
Kolejnym kierunkiem, w którym Maks okazał się prekursorem, było perukarstwo. Producenci pierwszych filmów nie mogli sobie pozwolić na profesjonalne peruki z naturalnych włosów, dlatego aktorzy mieli na głowie dziwne twory z wełny, słomy czy liści tytoniu, a zarost imitowano piaskiem nasypanym na warstwę oleju roślinnego. Wydawało się, że zmiany w tym zakresie są niemożliwe – nie dla Faktorowicza! Zaczął on wypożyczać swoje kosztowne, kunsztownie splecione peruki z naturalnych włosów producentom filmowym pod warunkiem, że do kręcenia filmów byli zatrudniani jego synowie, jako statyści. W ten sposób miał pewność, że ktoś będzie pilnować cennych peruk i dbać o to, żeby wieczorem wróciły one do poprawek do sklepiku.
Nie porzucał jednak eksperymentów z kosmetykami. To właśnie on stał się twórcą pierwszego podkładu w tubce (a nie, jak dotąd, w sztyfcie), który występował w dwunastu odcieniach. Chociaż gwiazdy Hollywoodu na początku nie wiedziały, jak z niego korzystać, popularność produktu szybko rosła i coraz więcej aktorów takich, jak Charlie Chaplin, Buster Keaton czy Ford Sterling najpierw przychodziło do sklepiku przed zdjęciami filmowymi, a potem zaczęło zamawiać charakteryzację wprost na planie filmowym. Maks i jego synowie zaczynali wtedy pracę o piątej rano. W końcu, aby nie tracić czasu na dojazdy, siedziba Max Factor przeniosła się do samego centrum Los Angeles. Był to pierwszy w Ameryce i prawdopodobnie na świecie profesjonalny salon kosmetyczno-fryzjerski.
Wynalazki Maksa można wyliczać w nieskończoność: oprócz podkładu w kremie warto wspomnieć o sztucznych rzęsach z naturalnych włosów, o pierwszym wybielaczu do skóry i o całej serii jedenastu różnych odcieni pudru, choć dotąd wszyscy używali tylko trzech podstawowych. To właśnie firma Max Factor jako pierwsza wypuściła do sprzedaży odporny na pot makijaż do ciała, a także wodoodporny makijaż. Kolejnym wynalazkiem był filmowy pot, który dawał sugestywny rezultat przy bardzo prostym procesie nakładania. To Maks wymyślił i stworzył pierwsze pomadki, a także błyszczyk, dzięki któremu usta wyglądały jak mokre. Kto nie pamięta scen ze starych komedii, gdzie bohaterowie obrzucali się tortami? Jednak mało kto myślał nad tym, że naturalne bezy były na to zbyt lekkie, a bita śmietana zbyt droga i zbyt szybko spływała z twarzy. To Faktorowicz w swoim laboratorium stworzył syntetyczną bezę, która lepiej się rozbryzgiwała i bardzo dobrze trzymała się na twarzy.
Kiedy mówimy o początkach przemysłu kosmetycznego, warto też pomyśleć o tym, jak bardzo standardy testów i badań rynkowych różniły się od dzisiejszych – o ile w ogóle można mówić o jakichkolwiek standardach na początku XX wieku. Jeden z synów Faktorowicza, Frank po prostu brał próbki ojca do szkoły i rozdawał je koleżankom. Dziewczyny były zachwycone bezpłatnymi próbkami drogich kosmetyków, na które ich mamy nigdy by im nie pozwoliły, a Frank skrzętnie notował ich opinie i uwagi na temat produktów i oddawał je ojcu. Oprócz tego Maks testował niektóre produkty na klientkach, o ile się na to godziły. Wbrew pozorom, chętnych nie brakowało, bo każda aktorka chciała być tą pierwszą, która wypróbuje jakąś wygodną, estetyczną i praktyczną nowość.
Z czasem zainteresowanie makijażem zaczęło wykraczać poza filmowy świat. Kobiety koniecznie chciały wyglądać jak uwodzicielskie bohaterki ekranów. Problem polegał na tym, że słowo „makijaż” przez długie lata kojarzyło się w pruderyjnym społeczeństwie tylko z aktorkami, a te cieszyły się wątpliwą reputacją. Tak więc krok Faktorowicza, który jako pierwszy zaczął otwarcie nazywać swoje produkty angielskim słowem „make-up” („makijaż”) był nieco ryzykowny, ale okazał się w efekcie słuszny, nadał bowiem kosmetykom status profesjonalnych produktów. Niemniej jednak na początku ten profesjonalizm był szeroko doceniany tylko w Hollywoodzie. Nieraz zdarzało się, że kobiety, które próbowały eksperymentować z makijażem w domowym zaciszu nie znajdowały zrozumienia ani tym bardziej podziwu ze strony mężów, którzy nierzadko składali pozwy o rozwód. Nawet papież Pius XI poczuł się do obowiązku wypowiedzenia się w tej dyskusji społecznej i otwarcie potępił te „szatańskie sprawki”. Jednak im silniejsze były kontrowersje wokół makijażu, tym bardziej kobiety widziały w nim uosobienie wyzwolenia ze sztywnych ram wiktoriańskiej pruderyjności. Jak już wiemy, rozwoju przemysłu kosmetycznego już się nie dało powstrzymać i z czasem makijaż stał się całkowitą normą, a w niektórych środowiskach – nawet obowiązkiem.
Maks nie brał udziału w tych dyskusjach społecznych, zresztą jego angielski był na tyle słaby, że jego wypowiedzi w wywiadach często źle interpretowano i w końcu Maks wynajął człowieka odpowiedzialnego za kontakty z prasą, a sam kontynuował swoje eksperymenty kosmetyczne i perukarskie. Trudno sobie dziś wyobrazić świat bez fryzury bob z grzywką, ale to dopiero Faktorowicz jako pierwszy przedstawił ją światu. Pomimo, że oczy Grety Garbo wszyscy uważali za piękne i uwodzicielskie, dopiero delikatne cienie od Max Factor sprawiły, że oczy stały się najbardziej rozpoznawalnym atutem aktorki i zapoczątkowały światową modę na cienie do powiek. Co więcej, to Maksymilian Faktorowicz jako pierwszy podjął próbę wybielenia zębów, żeby zamaskować przebarwienia i plomby.
Jednocześnie warto zaznaczyć, że chociaż Maks nie wypowiadał się na temat tego, czy samo robienie makijażu jest moralne, był zdecydowanym zwolennikiem teorii, że mocny makijaż jest potrzebny tylko w kinie. Na co dzień radził klientkom stosować puder i róż, ale tylko tyle, by wyglądać naturalnie. Jego złota zasada głosiła: „Makijaż jest dobry jedynie wtedy, kiedy nie widać, że go mamy”.
Trzeba przyznać, że Faktorowicz był nie tylko genialnym twórcą kosmetyków, ale miał też niesłychaną żyłkę do interesów. Firma Max Factor była pierwszą, która zaproponowała puder, róż i szminkę w odcieniach dopasowanych do konkretnych typów skóry. W ten sposób kobiety, zamiast szukać tych towarów u różnych producentów, kupowały od razu wszystkie trzy od Max Factor i były pewne, że ta gama kolorystyczna współgra naturalnie z odcieniem ich skóry i karnacji, nie tworząc efektu krzykliwości lub wulgarności, którego wiele z nich nadal bardzo się obawiało.
Rewolucyjne przejście od kina niemego do dźwiękowego wywołało ciekawą reakcję łańcuchową, która w efekcie wpłynęła też na biznes Maksa. Chodziło o to, że mikrofony z łatwością rejestrowały brzęczenie lamp łukowych, których dotąd używano w Hollywood. Zaczęto je więc zastępować bezgłośnymi lampami wolframowymi o zupełnie innej czułości, a także temperaturze. Mało tego, że na planie filmowym zrobiło się dosłownie gorąco, co stanowiło zagrożenie dla makijażu, to jeszcze w nowoczesnym oświetleniu stare odcienie podkładów wyglądały ciemniej i mniej naturalnie. Wynalezienie nowej linii kosmetyków z odcieniami dobrze współgrającymi z nowymi lampami zajęło Faktorowiczowi blisko pół roku, ale po raz kolejny jego sumienna praca przyniosła fenomenalne rezultaty. 30 kwietnia 1928 roku firma Max Factor została uhonorowana certyfikatem od Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej za osiągnięcia Maksa w dziedzinie „badań nad oświetleniem żarowym”. Na ceremonii zebrał się cały świat filmowy, mnóstwo reżyserów i gwiazd, z którymi Maks zdążył już nawiązać zażyłą przyjaźń. Wszyscy oni przyszli po to, by wyrazić swój podziw i wdzięczność za jego działania, co było dla niego bardzo wzruszające. Po latach mówił, że był to najszczęśliwszy dzień w jego życiu.
Na początku 1928 roku Maksymilian nabył ogromny czteropiętrowy budynek z piwnicą i windą towarową, by w końcu skupić w jednym miejscu wszystkie oddziały swojej produkcji, a jednocześnie być w samym centrum Hollywoodu, blisko swoich klientów. Wykończenie budynku było w najwyższym stopniu eleganckie, bogate i wspaniałe. Ta pełna splendoru siedziba światowej już sławy firmy przetrwała z powodzeniem nawet czarny czwartek na giełdzie w 1929 roku, bowiem paradoksalnie ludzie w obliczu strat jeszcze bardziej niż wcześniej chcieli pójść do kina, by zobaczyć piękne plenery i oderwać się od rzeczywistości. Jednak Maks nie poddał się próżnej dumie ze swojego sukcesu i chętnie pomagał innym. W drodze do pracy często zatrzymywał samochód i rozdawał ludziom na ulicach pieniądze.
Z czasem Faktorowicz zaczął rozumieć, że nie wystarcza mu rynku amerykańskiego i czas ruszać na podbój Europy. Jego syn Davis pojechał do Francji, by zbadać, czy znajdzie tam dystrybutorów. Kiedy wyjaśnił celnikowi, po co wiezie tyle słoiczków i tubek kosmetyków, dumny Francuz go wyśmiał i powiedział, że nie ma szans na powodzenie takiego przedsięwzięcia. Wszak kosmetyki narodziły się we Francji! Davisa nie zraziła ta zarozumiałość. On wiedział swoje: wszystkie kobiety chcą wyglądać pięknie i używać wygodnych opakowań dobrze dobranych kosmetyków. Na zamówienia od oddziału paryskiego nie trzeba było długo czekać.
Wydawać by się mogło, że Maks zrobił dla świata kosmetyków i kina więcej, niż można było w ciągu jednego ludzkiego życia. Ale nadal czekały go nowe wyzwania. Tym razem dźwiękowe już kino przeszło kolejną przemianę: od czarno-białego do kolorowego. Przy dwukolorowej taśmie aktorom robiono bardzo lekki makijaż, ale przy tym używano specjalnego podkładu, dzięki któremu skóra uzyskiwała połysk. Na kolorowej taśmie na lśniącej skórze odbijały się kolory pobliskich przedmiotów, na przykład zasłon, mebli czy strojów innych aktorów. Producenci filmowi nie mieli żadnych wątpliwości, kto może znaleźć rozwiązanie tego problemu. Po kilku miesiącach wytężonej pracy Maksa i jego syna Franka powstało absolutne cudo: podkład wystarczająco matowy, by skóra nie błyszczała i wystarczająco ciemny, by wyglądał naturalnie przy mocnym świetle lamp filmowych. Po kolejnych dwóch latach udoskonaleń i testów podkład, który ze względu na formę opakowania zaczęto nazywać „Pan-Cake” (naleśnik) stał się niekwestionowanym hitem od Max Factor. Sprzedawał się lepiej, niż wszystkie pozostałe produkty firmy razem wzięte. Kiedy aktorki i modelki zachwycone efektem na ekranie chciały wypróbować cudowny środek w użytku codziennym okazało się, że podkład jest zbyt ciemny na wieczór i w skąpym oświetleniu skóra nabierała dziwnego odcienia. Zwróciły się one do Maksa z prośbą o stworzenie podobnego produktu w jaśniejszym odcieniu, ale ten odmówił. Pozostał wierny swojej zasadzie: mocny makijaż jest potrzebny tylko w kinie, a nie na co dzień.
Latem 1938 roku Maks wraz z synem Davisem pojechali do Włoch, planując zainwestować we włoskie studio filmowe pod Rzymem. Po drodze zatrzymali się w Paryżu, gdzie Maks dostał list z pogróżkami zabójstwa i żądaniem 200 dolarów jako odkupu – w tamtych lata była to zawrotna suma. Najprawdopodobniej był to ktoś z niepocieszonych francuskich konkurentów. Miejscowe tajne służby zajęły się sprawą i chociaż niebezpieczeństwo wydawało się być zażegnane, Maks był tak wstrząśnięty, że potrzebna mu była pomoc lekarska. Miejscowy medyk polecił mu natychmiast wrócić do domu na szczegółowe badania. Tuż po powrocie do Los Angeles, 30 sierpnia 1938 roku Maksymilian Faktorowicz zmarł w domu, w otoczeniu całej rodziny, w wieku sześćdziesięciu jeden lat. O jego śmierci pisano i mówiono na całym świecie. Ten skromny z natury, niski i nieśmiały człowiek zaskarbił sobie szacunek, przyjaźń i wdzięczność wielu gwiazd i twórców. Jednocześnie Faktorowicz nigdy się nie wywyższał i nie spoczywał na laurach. Jego życiorys bardzo przypomina scenariusz filmowy, a pracowitość i sumienność Maksa mogą być wzorcem dla wielu osób. Jednocześnie dziś, w dobie, kiedy toczy się zacięta dyskusja na temat tego, czy makijaż jest obowiązkowy, czy może jednak naturalne piękno jest cenniejsze, niesamowitym wydaje się ten fakt, że ojciec kosmetyków i makijażu zawsze powtarzał, że najważniejsze pozostaje naturalne piękno skóry i z makijażem nigdy nie należy przesadzać.
ĆWICZENIE 1
Prawda czy fałsz?
ĆWICZENIE 2
Wybierz poprawną odpowiedź na pytania. Uwaga! Czasami dwie lub trzy opcje mogą być poprawne.
ĆWICZENIE 3
Podziel określenia makijażu na pozytywne i negatywne:
ĆWICZENIE 4
Co znaczą te wyrażenia użyte w tekście? Poprawną odpowiedź możecie sprawdzić, nacisnąwszy na przycisk „odpowiedź”
ĆWICZENIE 5
Uzupełnij poniższe zdania wyrażeniami:
za jednym pociągnięciem pióra, spełnienie marzenia, poczta pantoflowa, propozycja nie do odrzucenia, sowite wynagrodzenie, spędzać komuś sen z powiek, plotka, usłane różami, poddać się, przydomek, próbka, nawiasem mówiąc, potępić, wywiad, żyłka do interesów, reakcja łańcuchowa, celnik, wyzwanie, pogróżki
Niektóre formy trzeba będzie zmienić, by pasowały do kontekstu gramatycznego:
ĆWICZENIE 6
Tutaj znajdziesz więcej moich postów o wybitnych Polakach:
Z pewnością należą one do trudnych tematów polskiej gramatyki, więc dodatkowa praktyka nie zaszkodzi. A zatem, do dzieła!
Więcej ćwiczeń na zaimki osobowe znajdziecie tutaj:
https://pnbeta.polishnative.pl/zaimki-osobowe-test-1/